Zanim przejdziemy do konkretów związanych z montażem mechanicznym muszę powiedzieć jedną ważną rzecz. Pamiętaj, że zestaw jest tak skonstruowany i wykonany, że wszystkie elementy powinny do siebie pasować. Jeśli w jakimkolwiek momencie zauważysz, że jednak coś nie pasuje, np. otwór na śrubkę jest nie w tym miejscu gdzie powinna, czy płytka nie daje się prawidłowo ustawić, czy coś gdzieś się nie mieści, to nie używaj siły tylko głowy. Prawie na pewno oznacza to, że popełniłeś jakiś błąd, lub o czymś zapomniałeś. W żadnym momencie montażu nie ma potrzeby używania młotka (no dobrze, jest taki moment, ale jest to wyraźnie zaznaczone w instrukcji :)) ani doginania czegokolwiek żeby weszło. Sprawdź wtedy dokładnie co przeszkadza w prawidłowym ułożeniu czy dopasowaniu i popraw to.
Zaczynamy od włożenia modułów A/B zasilania i detekcji lamp mocy. Sprawa prosta – wkładamy je w gniazda i przykręcamy od góry śrubką M3. Sprawdź tylko czy wszystkie piny wchodzą w swoje miejsca. Aczkolwiek jeśli włożysz moduły źle, to nie da się ich przykręcić 🙂 Strzałka na module wskazuje przód wzmacniacza.
Moduł A/B przed włożeniem na miejsce
Moduły te odpowiedzialne są dopasowanie zasilania do zastosowanej przez Ciebie lampy (300B lub 2A3) oraz zapewniają „miękki start” przedłużający życie drogich lamp. Dodatkowo w przypadku ich uszkodzenia zabezpieczają pozostałe elementy wzmacniacza przed ewentualnym uszkodzeniem. Do ich wykonania zastosowane zostały elementy SMD lutowane powierzchniowo, których montaż jest stosunkowo trudny dla amatora, dlatego są zmontowane fabrycznie i tylko wkładane na ich miejsce.
Zamontowane moduły A/B
Teraz będzie trochę ekwilibrystyki bo musimy zgrać jednocześnie kilka elementów. Połóż sobie płytkę UNIT-1 na zmontowanym wcześniej module UNIT-4 + UNIT-5 tak jak na zdjęciu i przyjrzyj się dokładnie rysunkowi w instrukcji montażu. Jak widzisz, trzeba wcelować listwą goldpinów z modułu UNIT-4 w otwory w płytce UNIT-1, przy wycięciu na potencjometr, jednocześnie wpasowując wypustki w tylnej części płytki w odpowiednie otwory w UNIT-5. Po spasowaniu obu płytek, skręcamy je ze sobą dwoma śrubkami M3 z tyłu, od strony UNIT-5 i jedną śrubką M3 od góry – otwór na śrubkę jest w okolicach miejsca na duży kondensator sprzęgający.
Przymiarka do złożenia płytek
Listwa goldpinów wychodzących przez otwory w płytce UNIT-1
Spasowanie płytek w tylnej części
Widok z boku na połączenie płytek
Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to w otworze na kondensator będziesz widział napis „UNIT-4”
Płytkę z potencjometrem wkładamy od dołu, tak aby listwa pinów przeszła przez odpowiednie otwory. Przykręcamy ją śrubkami M3 ale lekko, dokręcać mocniej będziemy później.
Przymiarka do montażu płytki z potencjometrem
Zamocowana płytka potencjometru
Od przodu zakładamy płytkę UNIT-6. Dzięki luźnemu przykręceniu płytki potencjometru, będzie to łatwiejsze.
I przykręcamy ją śrubkami M3 do płytki UNIT-1. Dopiero teraz przykręcamy oś potencjometru do przedniej płytki za pomocą odpowiedniej nakrętki. Wiesz gdzie ją zostawiłeś, prawda? Po jej dokręceniu możesz też ostatecznie przykręcić luźne śrubki mocujące płytkę potencjometru.
Na płytce UNIT-6 znajdziesz opis zakładania zworek odpowiedzialnych za ustawienie jednego z trzech (LO-MID-HIGH) poziomów głośności słuchawek w zależności od Twoich preferencji oraz samych słuchawek (wysoko lub nisko impedancyjnych). Jeśli nie wiesz jak je ustawić, wybierz LO-IMP i opcję MID. Acha – oczywiście głośność w słuchawkach można regulować normalnie potencjometrem wzmacniacza – to ustawienie ma na celu lepsze dopasowanie wzmacniacza do Twoich słuchawek. Trochę tak jak wybór impedancji kolumn – np. 4 lub 8 omów, jednak najbardziej słyszalny efekt to właśnie zmiana głośności.
Zakładamy teraz długie zwory na zestawy pinów od sprzężenia zwrotnego (NFB) oraz potencjometru. Zwory wchodzą dość ciasno i ich założenie nie jest super łatwe, ale da się zrobić 🙂 W przyszłości, jeśli będziesz chciał sprawdzić brzmienie wzmacniacza bez pętli sprzężenia zwrotnego (NFB), wystarczy, że zdejmiesz tą długą zworę, lub po prostu przepniesz ją tak żeby zwierała tylko pierwszą parę pinów. Zwory od potencjometru raczej nie będziesz już ruszał.
Na gniazda lamp mocy zakładamy ograniczniki – zwróć uwagę, że w gnieździe wszystkie otwory są takie same, natomiast ogranicznik ma przednie otwory grubsze niż tylne. Lampy zaś mają przednią parę nóżek grubszą niż tylną. Dzięki takiemu rozwiązaniu zabezpieczamy się przed odwrotnym włożeniem lampy do gniazda. Ograniczniki są mocowane na zatrzaski, wystarczy je wcisnąć na miejsce.
Gniazdo lamp mocy – z lewej bez ogranicznika, z prawej z założonym ogranicznikiem.
Na tylnej ściance płytki UNIT-6 kropkami i strzałką jest zaznaczone miejsce w które powinna „patrzeć” dioda świecąca. Doginamy palcem diodę tak aby celowała właśnie w to miejsce.
Długi plastikowy element wraz z tulejką i klawiszem to popychacz włącznika sieciowego. Trzeba go zmontować ja na rysunkach i zdjęciach i założyć na końcówkę włącznika. Przyjrzyj się dokładnie jak wygląda ten element po zmontowaniu – popychacz musi być dopchnięty do samego końca. I tak, teraz trzeba użyć trochę siły, ale jak zwykle z umiarem, żeby nie zepsuć włącznika. Srebrny klawisz wciskamy z drugiej strony popychacza i bierzemy się za wyjęcie z pudełka obudowy.
Montaż popychacza włącznika sieciowego
Obudowa wraz z płytą czołową po wyjęciu z pudełka
Obudowa dostarczana jest w postaci skręconej, żeby nie uległa uszkodzeniu w czasie transportu. Po wyjęciu z pudełka zdejmujemy z niej papier zabezpieczający. Nie używaj do tego noża, pod cienkim papierem jest lakierowana blacha którą łatwo można zadrapać. Wykręcamy z obudowy wszystkie srebrne śrubki – nie będą już nam potrzebne bo skręcać kompletny wzmacniacz będziemy innymi.
Obudowa po zdjęciu papieru ochronnego.
Na pierwszy ogień idzie podstawa. Musimy do niej przykręcić cztery słupki dystansowe – trzy dłuższe M3 przykręcamy srebrnymi śrubkami a jeden krótki M4 czarną.
Dolna część obudowy po wyjęciu z pudełka
Słupki dystansowe przykręcone do dolnej części obudowy
Przykręcanie nóżek do obudowy
Jeszcze tylko montujemy od spodu cztery nóżki i bierzemy się za moduł zasilania. Gniazdo sieciowe musi wystawać trochę przez otwór z tyłu. Klawisz na popychaczu włącznika sieciowego wystawiamy przez frontowy, kwadratowy otwór w który od przodu wciskamy tulejkę prowadzącą. Najpierw przykręcamy do obudowy od tyłu, gniazdo sieciowe przy pomocy wkrętów M4. Dopiero potem przykręcamy płytkę śrubką M4 do tulejki dystansowej. Sprawdzamy czy klawisz włącznika bez problemu daje się wciskać i czy z tyłu, na wystającym kawałku płytki widać napis 230V 🙂
Montaż modułu zasilania wraz z popychaczem wyłącznika
Zamontowane gniazdo sieciowe i płytka na 230 V.
Montaż tulejki prowadzącej klawisz zasilania
Prawidłowo założony klawisz zasilania
Zamontowany moduł zasilania.
Po zainstalowaniu modułu zasilania przystępujemy do włożenia przygotowanej wcześniej „kanapki” z płytek PCB. Najlepiej jest umieścić ją lekko pod kątem i wsunąć gniazda głośnikowe w otwory w tylnej części obudowy a następnie po prostu ją położyć. Pamiętaj, że jednocześnie w swoje otwory muszą też wejść gniazda wejściowe i przełącznik impedancji głośników znajdujący się pomiędzy gniazdami wyjściowymi.
Gniazda głośnikowe wsuwamy w otwory w tylnej części obudowy
Główna płytka umieszczona na swoim miejscu
Najpierw przykręcamy śrubki M3x12 mocujące płytkę z terminalami głośnikowymi a zaraz potem dwoma wkrętami M3x10 przykręcamy gniazda wejściowe.
Przykręcone gniazda głośnikowe…
…i gniazda wejściowe.
Następnie odwracamy wzmacniacz i przykręcamy trzema śrubkami M3x6 przednią płytkę do obudowy.
Płytkę mocujemy także do spodu obudowy za pomocą długich śrubek M3x25 z płaskim łbem. Wkręcamy je w środek gniazd lamp mocy.
Śruby mocujące płytkę wkręcamy w środek gniazd lamp mocy
Płyta główna przykręcona na swoim miejscu
Przechodzimy do montażu transformatorów na przeznaczonej do tego celu ramie. Rama jest taka sama z obu stron, nie ma znaczenia jak ją ustawimy.
Na jej środku kładziemy transformator zasilający, przewodami w czarnych osłonach do przodu. Odnajdujemy otwory mocujące i przykręcamy (mocno!) transformator czterema czarnymi śrubkami M4x6.
Transformator zasilający ustawiony na ramie
Transformator zasilający po przykręceniu do ramy
Transformatory głośnikowe wyjmujemy z opakowań i ustawiamy na ramie po obu stronach trafa zasilającego, stroną z trzema przewodami – czerwonym, żółtym i pomarańczowym – do przodu. Przykręcamy je także czarnymi śrubkami M4x6.
Transformatory zamontowane na ramie
Gotową ramę z transformatorami kładziemy na dolnej obudowie tak aby jej boczne ścianki weszły do środka obudowy. Rama do czasu ostatecznego przykręcenia może się przesuwać w pewnych granicach do przodu i do tyłu co ułatwi nam podłączanie wtyczek.
Rama z transformatorami umieszczona w obudowie
Przesuwamy ramę maksymalnie do tyłu i dużą wtyczkę na przewodach w czarnych osłonach włączamy do gniazda w płytce zasilania. Pamiętaj aby przeciągnąć ją najpierw przez otwór w środkowej części ramy. W ten sam sposób przeciągniemy też wszystkie przewody od transformatorów, także głośnikowych, dzięki czemu nie będą się plątały i przeszkadzały w założeniu osłony transformatorów.
Wtyczka transformatora zasilającego włączona do płytki zasilania
Podpinamy wtyczki wejściowe od transformatorów głośnikowych do gniazd odpowiednio po lewej i po prawej stronie. Przypominam o przeciągnięciu kabli przez otwór na środku ramy.
Podłączone wtyczki transformatorów głośnikowych
Odwracamy cały wzmacniacz, przesuwamy ramę z transformatorami do przodu i podpinamy wszystkie wtyczki z tyłu – trzy od transformatora zasilającego i dwie od traf głośnikowych – te ostatnie wpinamy w gniazda krawędziowe na płytce UNIT-5.
Wpięte wtyczki od transformatorów z tyłu wzmacniacza
W tym momencie w zasadzie skończyliśmy budowę wzmacniacza 🙂 Jest jeszcze parę drobiazgów do dokończenia, ale od strony elektronicznej wszystko jest gotowe. Przyszła więc pora na pierwsze uruchomienie. Najpierw musimy sprawdzić zasilanie żarzenia lamp oraz prawidłowość pracy układów wykrywania lamp mocy. W tym celu odłączamy wtyczki CN105 i CN205 oraz wkładamy lampy do gniazd.
Skoro jesteśmy już przy lampach, to pora na mały przerywnik na ten temat. Do montażu naszego wzmacniacza wykorzystamy lampy z nowej produkcji słowackiego producenta JJ Electronic. Oczywiście Ty możesz założyć zupełnie inne, zarówno nowe jak i używane czy tzw. NOS (New Old Stock) czyli lampy wyprodukowane dawno, dawno temu, ale nigdy nie używane. Niektórzy uważają, że lampy z bieżącej produkcji nie brzmią już tak dobrze jak te stare i przyznaję, że coś w tym jest. Ale te „stare” lampy są też często nieprzyzwoicie drogie. Jeśli to będzie Twój pierwszy wzmacniacz lampowy, to moim zdaniem najlepiej jest jednak zacząć tą przygodę od lamp aktualnie produkowanych. Powodów jest kilka. Po pierwsze będą tańsze. Po drugie będą prawie na pewno dobre (z NOS-ami różnie bywa, w końcu mają kilka-dziesiąt lat!) a po trzecie i tak dźwięk będzie lepszy niż z tranzystora. A serio – jak już poznasz dźwięk lampowy i „otrzaskasz” się z nim, to dopiero wtedy zmień je na inne bo dopiero wtedy usłyszysz różnicę 🙂
Nowa lampa JJ Electronic dostarczana jest w zabezpieczającym pudełku wraz z wynikami jej testów
Lampy to, w bradzo dużym uproszczeniu, szklane bańki z próżnią w środku, które w trakcie pracy rozgrzewają się do prawie 200 °C. Z tego powodu szkło powinno być czyste, bez żadnych smug czy zacieków. Wszelkie pozostałości na bańce mogą spowodować nierównomierne nagrzewanie szkła i powstanie w nim szkodliwych naprężeń które z czasem mogą doprowadzić do jego pęknięcia i nieodwracalnego uszkodzenia lampy. Szczególnie dotyczy to lamp mocy które mają dużo większą powierzchnię i naprężenia są dla nich bardziej szkodliwe. Dlatego, jeśli tylko jest taka możliwość, to trzymaj lampę za jej cokół a nie za szkło. Na palcach i dłoniach zawsze jest trochę tłuszczu który zostaje na każdej powierzchni którą dotykamy.
Prawidłowe trzymanie lampy – za cokół
Nowe lampy do nowych gniazd niekoniecznie dają się łatwo włożyć. Sposób na to jest prosty – lekko przykładamy końcówki do gniazda i naciskając lampę ręką z góry wykonujemy nią jednocześnie niewielkie ruchy w kółko. W ten sposób delikatnie rozsuwamy końcówki gniazda i po trochu wsuwamy lampę do środka. Nie bój się, lampa nie pęknie o ile będziesz robił to z wyczuciem i cały czas będziesz jednocześnie kręcił nią kółeczka. Jeśli jednak masz obawy – załóż rękawicę ochronną. I pamiętaj, że jeśli będziesz wkładał lampy tak jak ja, dłonią, to zanim włączysz zasilanie wzmacniacza, wytrzyj bańkę lampy w miejscach w których jej dotykałeś. Papierowym ręcznikiem kuchennym, ściereczką, czy czymkolwiek innym.
Tego samego sposobu wkładania można użyć do małych lamp, z tą różnicą, że nie da się ich nacisnąć z góry – z reguły właśnie tam umieszczona jest końcówka lampy przez którą usuwano z niej powietrze w trakcie produkcji. Niemniej ruch kołowy połączony z naciskiem jest najlepszym sposobem.
Wkładanie lampy 300B – naciskamy z góry i kręcimy lampą delikatne kółeczka.
Lampy założone, wtyczki wyjęte, możemy odpalać. Sprawdzamy czy włącznik zasilania jest w pozycji wyłączonej i podpinamy kabel zasilający. Siadamy wygodnie i włączamy wzmacniacz klawiszem z przodu.
!!! UWAGA !!!
Od tego momentu, we wzmacniaczu panują bardzo wysokie, niebezpieczne dla zdrowia i życia wysokie napięcia. Pod żadnym pozorem nie dotykaj ŻADNYCH elementów pracującego, otwartego wzmacniacza. A po jego wyłączeniu, odłącz także wtyczkę zasilającą i odczekaj kilka minut aż ostygną lampy i rozładują się kondensatory – pamiętaj, że wysokie napięcia mogą być obecne przez jakiś czas nawet po wyłączeniu wzmacniacza!
Zaraz po włączeniu, diody świecące wokół potencjometru powinny zaświecić się na zielono a po chwili (być może) zmienić kolor na niebieski. Zależy to od zainstalowanych lamp – dla lamp 300B kolor powinien zmienić się na niebieski, dla 2A3 powinien zostać zielony. Tak samo pozostanie zielony jeśli nie zostały założone żadne lampy. Zerknij też na moduły A/B i sprawdź czy umieszczone tam diody świecą na pomarańczowo. Dioda oznaczona „F_OUT” będzie świecić ciemniej przy lampie 2A3 i bez żadnej lampy oraz jaśniej przy 300B. Dioda „300B DETECTION” powinna zapalić się tylko wtedy, gdy zainstalowana jest lampa 300B.
Zielony kolor diod zaraz po włączeniu zasilania
Kolor niebieski oznacza wykrycie zainstalowanych lamp mocy jako 300B
Diody świecące na modułach A/B (pod ramą transformatorów)
Inne ujęcie na diody świecące na modułach A/B
Odczekaj chwilę i sprawdź czy widać żarzące się druciki w środku wszystkich lamp. Jeśli nie możesz nic dojrzeć, zgaś światło w pokoju.
Fajnie wygląda, prawda? Wewnątrz lamp widać rozgrzane żarniki.
Rozgrzany żarnik lampy 300B
Jeśli któraś lampa nie świeci, to mamy problem. Wyłączamy zasilanie, odczekujemy chwilę aż lampy ostygną i sprawdzamy dokładnie czy nie popełniliśmy jakiegoś błędu przy montażu w okolicach nie świecącej lampy. Mnie się kiedyś zdarzyło, że nie przylutowałem wszystkich nóżek podstawki lampy… i do dziś nie mam pojęcia jak to się stało. Ponieważ zawsze jest też możliwe, że uszkodzona jest sama lampa to możemy też zamienić lampy miejscami – lewą z prawą i włączyć wzmacniacz ponownie. Jeśli nie świeci się ta sama lampa co poprzednio to wiemy już, że najprawdopodobniej to ona jest uszkodzona. Za to jeśli ta podejrzana się świeci a druga, włożona w miejsce gdzie poprzednia się nie żarzyła, jest teraz ciemna to mamy jakiś błąd montażu płytki.
Jeśli wszystko gra, to wyłączamy wzmacniacz z przycisku z przodu i odłączamy wtyczkę zasilającą. Wpinamy z powrotem wtyczki do gniazd CN105 i CN205, podłączamy głośniki i sygnał wejściowy.
Pamiętaj aby odłączyć wtyczkę zasilającą
Podłączamy wyjęte wcześniej wtyczki, głośniki oraz przewody z sygnałem wejściowym.
Ponownie włączamy wzmacniacz i teraz już po chwili możemy (bez sygnału wejściowego), przekręcić potencjometr głośności w prawo i posłuchać co słychać z głośników. A co słychać? No cóż… nic 🙂 Jeśli słychać ciszę, to jest dobrze 🙂 Przekręcamy potencjometr maksymalnie w lewo, puszczamy sygnał i podgłaszamy. Słychać jak gra? Super 🙂 Możemy chwilę odsapnąć słuchając muzyki, ale to jeszcze nie finisz. Wyłączamy wzmacniacz, odpinamy głośniki i wejście i co jeszcze? Tak, wtyczkę od zasilania!
Końcowy montaż obudowy zaczynamy od włożenia gwintowanych końcówek do tych dziwnych w kształcie elementów – przyjrzyj się dokładnie rysunkom w instrukcji i porównaj je z rzeczywistością zanim wciśniesz pierwszą końcówkę, bo wyjęcie źle włożonej może być trudne. Jeśli końcówka nie chce łatwo wejść, to możesz delikatnie użyć młotka do jej wbicia na miejsce.
Elementy mocujące klatki na lampy
Elementy z wbitymi gwintowanymi końcówkami mocujemy na płycie osłonowej. W płycie wywiercony jest otwór pozycjonujący, a sam element ma wypustkę która w niego wchodzi. Przykręcamy go dwiema śrubkami M3.
Zamontowany element mocujący klatkę ochronną na lampy
Zakładamy pokrywę osłaniającą i przykręcamy ją czterema śrubkami M3x8 z łbem sześciokątnym.
Montaż pokrywy osłaniającej
Widok na już prawie kompletny wzmacniacz
Musimy teraz przykręcić ramę z transformatorami – przesuwając do przodu i do tyłu, ustawiamy ją tak żeby gwintowane otwory widać było przez otwory w bocznej części dolnej obudowy. Przykręcamy ją czarnymi śrubkami M4x6, po dwie z każdej strony.
Przykręcona ostatecznie rama z transformatorami
Od góry zakładamy teraz obudowę transformatorów i przykręcamy ją po bokach takimi samymi śrubkami jak ramę.
Widok z tyłu na zamknięty wzmacniacz
Zostały nam już ostatnie szlify – gałkę potencjometru wciskamy na wystającą ośkę. Oś jest spłaszczona z jednej strony a gałka ma odpowiednio wyprofilowany otwór i da się ją założyć tylko w jeden sposób.
Gałka potencjometru głośności
Gałka potencjometru wciśnięta na miejsce
Ostatni krok to założenie czołówki. Przykręcamy ją od przodu czterema śrubkami M3x8 z łbem sześciokątnym. Jeszcze tylko założyć znowu lampy, włączyć wzmacniacz i… fanfary! Gratuluję, właśnie zakończyłeś budowę swojego wzmacniacza lampowego!
Wkręcamy ostatnie śrubki mocujące czołówkę
Widok na ukończony wzmacniacz 🙂
Napisałem, że to już koniec, ale przecież zapomnieliśmy o jednym – klatka ochronna na lampy. No cóż, to już pozostawię Tobie 🙂 Trochę dlatego, że osobiście prawie nie używam tych klatek – nie podobają mi się wizualnie, wolę wzmacniacz bez nich. A trochę dlatego, że lampy 300B JJ Electronic których użyliśmy są trochę za wysokie i nie da się przy nich założyć klatki… inne lampy są niższe i wtedy klatka pasuje idealnie.
Niezależnie od tego czy klatkę zakładasz, czy nie, teraz pozostaje Ci już tylko posprzątać, ustawić wzmacniacz na przeznaczonym dla niego miejscu i słuchać, słuchać, słuchać… Pamiętaj, że nowy wzmacniacz i nowe lampy wymagają trochę czasu zanim pokażą pełnię swoich możliwości. Najlepiej jest więc po prostu słuchać i na nowo odkrywać swoje ulubione płyty. Dźwięk będzie się delikatnie zmieniał w miarę słuchania i choć od początku powinien być bardzo dobry, to z czasem będzie dojrzewał i czarował coraz bardziej.
Zalecam też przeczytanie tego co jest napisane w instrukcji montażu na stronach 20 – 23. Oprócz kwestii bezpieczeństwa i ewentualnej diagnostyki, dowiesz się z nich też co i w jaki sposób możesz zmieniać w swoim wzmacniaczu aby uzyskać jeszcze lepszy lub inaczej brzmiący dźwięk. Przede wszystkim możesz zmienić lampy mocy. Są tacy którzy twierdzą, że 2A3 brzmią lepiej a nawet jeśli nie, to na pewno inaczej – teraz możesz się o tym przekonać sam dzięki temu, że wzmacniacz jest w stanie wykryć rodzaj lampy i odpowiednio do niej ustawić parametry pracy. Jest to coś, co kiedyś trzeba było robić samodzielnie i mało kto potrafił to zrobić dobrze. A Ty możesz po prostu zmienić lampę i już. To samo tyczy się lamp sterujących ECC82 (12AU7, 12BH7A) których różne wersje i wykonania są szeroko dostępne na rynku a których zmiana też będzie miała wpływ na brzmienie wzmacniacza. Oczywiście obowiązku takich kombinacji nie ma, ale jeśli połkniesz tego bakcyla, to tak naprawdę, Twoja przygoda z lampowcami dopiero się rozpoczyna 🙂
Na koniec parę ujęć różnych szczegółów wzmacniacza… kurczę, fajnie wygląda 🙂
Prezentowany w tym cyklu wzmacniacz dostępny jest jako kit do samodzielnego montażu, produkcji japońskiej firmy EK Japan (ELEKIT), pod nazwą Elekit TU-8900. W ofercie firmy są także inne wzmacniacze i przedwzmacniacze pracujące w różnych konfiguracjach i oparte o inne lampy, ale wszystkie je łączy japońska dbałość o szczegóły, łatwość montażu i bardzo wysoka jakość dźwięku, ceniona przez audiofili na całym świecie.
Montaż tego kitu wprawionej osobie zajmuje jeden dzień, ale absolutnie nie musisz iść na rekord. Montuj w swoim tempie i dla swojej własnej przyjemności. Powodzenia!
You must be logged in to post a comment.