Przechodzimy do płytki zasilania (AC INLET UNIT). Płytka dla napięcia sieci używanego w Polsce (230V) znajduje się w osobnej torebce, razem z inną płytką na inne napięcie – nie pomyl ich, są bardzo podobne. W tej samej torebce znajdziesz też bezpieczniki na napięcie 250 V. Uwaga, wśród pozostałych torebek z częściami znajduje się także inna torebka z bezpiecznikami oraz końcówkami do ich mocowania ale bezpieczniki w niej są przeznaczone dla napięcia 125 V. Napięcie znamionowe jest wytłoczone na metalowej końcówce – weź te dla 250 V a pozostałe w zasadzie możesz wyrzucić, nie przydadzą się w Polsce.
Torebka z bezpiecznikami
Wytłoczone napięcie znamionowe bezpiecznika
Do montażu potrzebny jeszcze będzie włącznik sieciowy, gniazdo zasilania, gniazdo do podłączenia wyjścia z transformatora oraz „spark killer” – element zabezpieczający przed przepięciami. Podobny do kondensatora, w kolorze czarnym, oznaczony jako RE1201.
Komplet elementów do zmontowania płytki zasilania
Bezpiecznik z założonymi końcówkami
Załóż na jeden z bezpieczników końcówki mocujące – da się je założyć tylko w jeden sposób – a następnie bezpiecznik z końcówkami włóż w odpowiednie miejsce na płytce i przylutuj końcówki. W ten sposób będą one dobrze ułożone i nie będą powodowały naprężeń samego bezpiecznika.
Prawie skończona płytka zasilania
Montaż pozostałych elementów nie wymaga chyba dodatkowego opisu. Ale na wszelki wypadek zaznaczę, że gniazdo transformatora da się włożyć tylko w jeden sposób, kierunek „spark killera” nie ma znaczenia, a gniazdo sieciowe musi być płasko położone i wciśnięte do końca. Jego obudowa powinna wejść w wycięcie w płytce.
Montaż gniazda sieciowego
Zmontowana płytka zasilania
Gotowa płytka wędruje na bok, a my zgodnie z instrukcją przechodzimy do głównej płytki UNIT-1. Rezystory (a właściwie zworki J) mamy już przylutowane, więc od razu przechodzimy do kolejnego punktu – diody. Odnajdujemy je wśród elementów, cztery większe, w plastikowej obudowie i dwie małe diody zenera w obudowie szklanej. Nadrukowany na obudowie pasek wskazuje katodę diody.
Diody prostownicze (większe) i diody zenera (mniejsze)
Przy zaginaniu końcówek dobrze jest najpierw przymierzyć diody do miejsca w które będą wlutowane i zagiąć je trochę dalej. Jeśli zagniemy je tak jak w rezystorach przy samej obudowie, to nie będą pasowały.
Diody zenera z zagiętymi końcówkami
Zamontowana jedna z diod zenera
Diody (i inne elementy) które są na papierowych paskach, należy odcinać a nie wyrywać z papieru. Wyrywanie może je uszkodzić.
Odcinanie diod z pasków mocujących
Zamontowane diody prostownicze
Po diodach montujemy scalone mostki prostownicze – to te cztery małe elementy wyglądające jak układy scalone ale mające tylko po cztery nóżki. Są one lekko rozgięte na zewnątrz i „z marszu” nie pasują do otworów w płytce – jest to zupełnie normalne, tak powinno być. Najlepiej jest najpierw włożyć w otwory najpierw nóżki z jednej strony a potem delikatnie przyginając nóżki z drugiej strony, wsunąć je w odpowiednie otwory. Delikatnie! Te nóżki są naprawdę cienkie. Sprawdź dokładnie czy układy zostały dobrze włożone w płytkę – opis na płytce (+/- oraz ~/~) musi się zgadzać z opisem na obudowie elementu.
Scalone mostki prostownicze
Zamontowane dwa mostki prostownicze
Dalej mamy do założenia pięć terminali mocujących – wiesz już jak to zrobić, ale pamiętaj o ich mocnym wciśnięciu w otwory w płytce i sprawdzeniu czy równo leżą na płytce.
W torebce z czterema listwami żeńskich goldpinów znajdziesz także dwie żółte zworki – to te od ustawienia poziomu głośności słuchawek. Załóż je na odpowiednie końcówki w module UNIT-4, w tej chwili nie ma znaczenia jak będą założone, ważne tylko żeby się nie zgubiły.
Zworki na piny regulacji głośności słuchawek
Zworki zakładamy na końcówki w UNIT-4
Cztery długie listwy żeńskich goldpinów utworzą nam podstawki pod gotowe moduły A/B odpowiedzialne za zasilanie i detekcję lamp mocy. Przy ich montażu upewnij się, że są zamocowane pionowo i, jak zwykle, dobrze dopchnięte do płytki.
Gniazda pod moduły A/B
Na poniższym filmie możesz zobaczyć jak szybko i pewnie wlutować listwę pinów.
Jedna z dwóch 6-pinowych listew męskich goldpinów utworzy nam połowę przełącznika sprzężenia zwrotnego (NFB) a druga połowę podłączenia potencjometru. Długie czarne zworki będą nam za chwilę bardzo potrzebne, nie zgub ich.
Elementy tworzące część przełącznika sprzężenia zwrotnego (NFB) oraz podłączenia potencjometru
Przylutowane 6-pinowe listwy
Następnym krokiem jest wlutowanie pięciu białych gniazd do podłączenia transformatorów głośnikowych oraz wyjścia transformatora zasilającego. Da się je włożyć do otworów w płytce tylko w jeden sposób.
UNIT-1 z zamontowanymi gniazdami do podłączenia transformatorów
Kondensatory sprzęgające, a dokładniej ich rodzaj i jakość, są istotnym elementem wzmacniacza. Znajdują się one bezpośrednio w torze sygnałowym i w związku z tym zależy od nich stosunkowo mocno jakość i brzmienie całego wzmacniacza. Oryginalne, znajdujące się w zestawie kondensatory polipropylenowe są naprawdę całkiem dobrej jakości i zupełnie swobodnie możesz je zamontować i używać. Jednakże audiofile lubią z nimi eksperymentować i wymieniać ja na inne, co akurat w przypadku zestawu DIY jest jak najbardziej wskazane. Ponieważ „lepsze” kondensatory są nierzadko także i większe, więc zostało na nie przewidziane dodatkowe miejsce na płytce – to te spore, podłużne otwory pomiędzy lampami. Dodatkowo żeby nie trzeba było ich pracowicie wylutowywać z płytki za każdym razem kiedy chcielibyśmy je zmienić, zamontujemy teraz specjalne kołki do których będzie potem można łatwo przylutować nowy kondensator. Pamiętaj tylko, żeby przy takiej zmianie, najpierw wylutować oryginalny kondensator! Podłączenie równolegle drugiego może być źródłem problemów… No i NIGDY nie rób tego na pracującym wzmacniaczu – choć mam nadzieję, że tego nie musiałem pisać…
Kołki pod kondensatory sprzęgające
Kołki trzeba dość mocno wcisnąć w płytkę i oczywiście przylutować z drugiej strony.
A sam oryginalny kondensator sprzęgający ma swoje dedykowane miejsce na płytce. To ten czarny klocek z napisem 104.
Oryginalny kondensator sprzęgający
Przechodzimy do diod świecących RGB które będą pokazywały nam jaka lampa mocy została wykryta przez wzmacniacz. Na płytce PCB znajduje się specjalnie przygotowane „narzędzie” do odpowiedniego zagięcia nóżek diod. Wystarczy włożyć diodę w wycięcie (zwróć uwagę na końcówki diody – są różnej długości – należy ułożyć je tak, jak na opisie na płytce) i zagiąć wystające końcówki przy brzegu płytki pod kątem prostym. Tak przygotowana dioda idealnie pasuje na swoje miejsce. Przy wkładaniu diody zauważ, że jej najdłuższa nóżka to katoda i miejsce na nią jest zaznaczone kółkiem.
Diody po zamontowaniu pozostaw tak jak na zdjęciu, w jednym z kolejnych etapów będziemy je jeszcze doginać tak, aby świeciły w odpowiednie miejsce.
Odnajdujemy plastikowe (a dokładniej nylonowe) słupki dystansowe i mocujemy je śrubkami M3 w odpowiednich miejscach. Są to mocowania modułów A/B zasilania lamp mocy (po jednym słupku) oraz mocowania podstawek pod lampy mocy (po dwa słupki)
Podstawki pod mniejsze lampy mają, tak jak scalone mostki prostownicze, rozgięte końcówki i nie pasują do otworów. Sposób włożenia jest podobny – wkładamy jedną lub dwie nóżki, a kolejne lekko doginamy pęsetą i po kolei, delikatnie wciskamy je w odpowiedni otwory. Podstawka wchodzi tylko w jeden sposób, nie da się tutaj pomylić. Po jej włożeniu, odwracamy płytkę i lutujemy dowolne dwie przeciwległe końcówki żeby umocować gniazdo na miejscu i sprawdzamy czy aby na pewno dobrze leży. Jeśli tak, to lutujemy pozostałe końcówki.
Najpierw lutujemy dowolne dwie przeciwległe końcówki
Gotowe, zamontowane gniazdo lampy ECC82
Gniazda dla lamp mocy wymagają trochę więcej pracy. Najpierw wkładamy gniazdo na miejsce zwracając uwagę na jego kierunek – pomiędzy otworami na nóżki lampy znajduje się charakterystyczny otwór w kształcie strzałki – dokładnie taki sam jest namalowany na płytce. Gniazdo musi być tak ułożone aby „strzałka” była ustawiona w tą samą stronę. Następnie przykręcamy gniazdo do słupków za pomocą śrubek M5. I dopiero po przykręceniu odwracamy płytkę i lutujemy końcówki gniazda.
Po przylutowaniu końcówek, odcinamy ich pozostałe, wystające części.
I znowu zasugeruję małą zmianę kolejności montażu – proponuję zamontować teraz duże, scalone mostki prostownicze. To dlatego, że ich montaż zgodnie z kolejnością wg. instrukcji, następuje po montażu kondensatorów które dość mocno utrudniają manipulację mostkami. Łatwiej jest zrobić to teraz. Zwróć uwagę, że ścięty róg obudowy mostka wskazany jest na płytce za pomocą zamalowanego na biało kwadratu. Dla pewności możesz też sprawdzić czy oznaczenia polaryzacji nóżek namalowane na płytce (+/-) zgadzają się z opisem nóżek na obudowie mostka.
Nadeszła pora na montaż kondensatorów elektrolitycznych. Tutaj bardzo ważne jest aby zachować odpowiednią polaryzację. Każdy kondensator elektrolityczny ma wyraźnie zaznaczone końcówki jako + i -, lub w inny sposób zaznaczoną końcówkę ujemną. Dodatkowo, jest ona krótsza. Zwróć też uwagę, że kondensatory te są na płytce ustawione tak, aby końcówki ujemne w danej części były skierowane w tą samą stronę. W lewym kanale końcówki ujemne są po prawej stronie, w prawym po lewej, a w częściach wspólnych skierowane są w dół. To wszystko po to, aby po montażu można było jednym rzutem oka sprawdzić czy aby na pewno wszystkie kondensatory elektrolityczne są wlutowane prawidłowo. Jeśli któryś z nich został wlutowany odwrotnie, będzie dużo łatwiej to zauważyć. Jest to o tyle ważne, że źle wlutowany elektrolit potrafi „wybuchnąć” po włączeniu zasilania. Szczególnie przy wysokich napięciach panujących we wzmacniaczu lampowym. Zwróć więc na to szczególną uwagę.
Kondensatory elektrolityczne
Proponuję postępować tutaj podobnie jak w przypadku rezystorów czyli montować wszystkie kondensatory tej samej wartości jako całą grupę. Przy czym najlepiej zacząć jest od najniższych – wtedy po odwróceniu płytki, będzie można ją postawić na kondensatorach i spokojnie polutować wszystkie ich końcówki.
Płytka UNIT-1 z częściowo zamontowanymi kondensatorami. Zauważ, że katody kondensatorów (oznaczone niebieskim paskiem) skierowane są w jedną stronę w ramach danej części płytki.
Montujemy po kolei kolejne kondensatory aż dojdziemy do największych gabarytowo. Mają one trochę inne końcówki – dużo grubsze i zagięte. Ale bez problemu da się je włożyć w przeznaczone na nie otwory, należy tylko mocno docisnąć kondensator do płytki aż „wskoczy” na miejsce.
Największy gabarytowo kondensator elektrolityczny
Płytka z zamontowanymi kondensatorami
Montaż gniazd które wlutowaliśmy do płytki UNIT-2 na samym początku, jest trochę zakręcony, ale jak najbardziej wykonalny. Jak widać na poniższym zdjęciu, płytkę UNIT-2 odwracamy i przykładamy w miejscu jej montażu.
Montaż płytki z gniazdami wejściowymi
Najłatwiej jest wstępnie przykręcić płytkę jednym wkrętem M3x10. Na tyle aby płytka się trzymała na miejscu, ale aby nadal można było ją trochę przesuwać.
Na początku pisałem abyś nie wyrzucał obciętych końcówek elementów. Teraz nam się przydadzą – wybierz jedną końcówkę średniej grubości i wygnij ją w literę U. Tak wygiętą musisz przełożyć przez otwory w UNIT-2 (oznaczone literami D, E i F – wybierz sobie jedną literkę) i jednocześnie przez odpowiednio pasujące otwory w płytce UNIT-1. Czyli końcówka musi przechodzi przez obie płytki i oczywiście wystawać z drugiej strony. W sumie będziesz trzeba wykonać trzy takie zworki i przełożyć je przez odpowiednie otwory. Jeśli nie przykręcisz płytki zbyt mocno, będzie Ci dużo łatwiej tego dokonać – mocne przykręcenie najczęściej powoduje, że otwory nie są ustawione idealnie naprzeciwko co uniemożliwia przełożenie zworek na wylot.
Przygotowanie zworki do montażu płytki z gniazdami wejściowymi
Kiedy wszystkie zwory są już na miejscu, zalutowujemy je od góry a następnie dokręcamy płytkę oboma wkrętami.
Przylutowana zworka D
Teraz możemy już odwrócić płytkę na drugą stronę, przylutować końcówki zworek i odciąć ich nadmiar.
Zamontowany moduł gniazd wejściowych prezentuje się tak jak na poniższym zdjęciu.
Zamontowany moduł gniazd wejściowych
Ponieważ mostki prostownicze zamontowaliśmy już wcześniej, to pozostały nam już tylko elementy zabezpieczające PTC. Nie pomyl się – są ich dwa rodzaje.
Dotarliśmy już do końca etapu lutowania. Warto teraz przyjrzeć się całej płytce z obu stron aby sprawdzić czy wszystko jest dobrze. Można np. obejrzeć płytkę pod światło – jeśli są jakieś puste otwory, będzie je wyraźnie widać – trzeba te miejsca dokładnie obejrzeć, bo prawie wszystkie otwory powinny być zajęte. Prawie, bo są miejsca w których nie ma elementów – oznaczone są na płytce przerywaną linią, także ich opis jest w nawiasie. Są to miejsca na elementy które były wykorzystywane na etapie projektowania i testowania wzmacniacza które ostatecznie nie zostały użyte w ostatniej wersji skierowanej do produkcji. Większość takich elementów została całkowicie usunięta z płytki, ale pojedyncze z nich zostały – decyzja o ich usunięciu została podjęta, gdy wyprodukowano już zapas płytek drukowanych.
Oprócz pustych miejsc zwracamy także uwagę czy wszystkie elementy są dobrze przylutowane, czy nic nie „lata” luzem, czy nie ma jakich zwarć pomiędzy ścieżkami itd. Może to wydawać się niepotrzebne, ale naprawdę ma to sens – zdarza się, że właśnie takie przyjrzenie się pozwala na wczesne wykrycie ewentualnych niedoróbek.
Sprawdzanie płytek po montażu. Widać puste otwory przeznaczone na elementy które nie weszły do etapu produkcyjnego
Zmontowana (polutowana) płytka UNIT-1
Mamy już polutowane wszystkie płytki więc możemy przejść do etapu montażu mechanicznego. Najlepiej zrobić sobie teraz sporo miejsca na stole – obudowa jest dość duża a będziemy musieli obracać nią we wszystkie strony.
Jeśli już jesteś przygotowany do kolejnych działań to zapraszam do lektury kolejnej części.
You must be logged in to post a comment.